wtorek, 13 stycznia 2015

Wilk się nażarł, choć Owca jak zawsze cała, a anioł bawi się w piekle.

Owca otrzymała zaproszenie na bankiet, miała tylko jeden jedyny, lecz konkretny problem, nie miała z kim na ten bankiet pójść. Ubranie nie było problemem, nałoży czarną suknię z gorsetem, klasyka w jej wykonaniu, po tym jak za odrzucenie jej zalotów, a następnie przyłapaniu ich na spotkaniach z innymi kobietami, choć twierdzili, że nie mają czasu, nie są gotowi, a nawet, że są gejami,wytłukła większość całkiem fajnych kolesi z osiedla  zostali tylko ci, którzy jej unikali na wszystkie możliwe sposoby, więc rzadko ich widywała. Poszła na miasto poszukać fajnego pubu, w którym mogłaby poderwać jakiegoś nieszczęśnika, bo nie chciała iść sama na ten przeklęty bankiet, a żeby odzyskać możliwość chodzenia do piekła musiała na przeklęty bankiet iść. Znalazła jedno fajne miejsce, niedaleko domu Rudego stworzenia, tak więc wpadła na tak zwaną herbatkę i ciasto. Owca stwierdziła, że nie pójdzie sama do pubu bo będzie wyglądać na desperatkę, rozwiązaniem tego było wyciągniecie wieczorem Rudej, ale zanim wieczór nadszedł, przy herbatce Ruda powiedziała coś dziwnego Owcy.
- Słuchaj, jak dziś biegałam po lesie, bo widzisz od niedawna uprawiam jogging to zobaczyłam chyba skrzydlatego lolka.
- Jakiego skrzydlatego lolka?
- No właśnie nie wiem, ale Twiggy mi świadkiem, że widziałam skrzydlatego lolka w lesie.
- Znowu coś bierzesz, gałka muszkatołowa, kodeina? Nie dobrze, oj niedobrze Ruda, a może to był anioł?
- Anioł? No możliwe, ale co by tu robił?
- Nie wiem, ale kiedyś jednego spotkałam, szukał kluczy do czołgu.
- A ten co tym razem robił, szukał kluczy do łodzi podwodnej?
- Szukał płaskiej 13-stki do balonu.
- No pewnie i tak, heh. Słuchaj, na polu Marii J. Konopians nie ma ani jednej roślinki, chyba już żniwa były.
- Może, a widziałaś ty ostatnio jakiegoś żelkowego mutanta w lesie, albo krówkowego?
- No nie, chociaż ostatnio obie grupki wyznaczyły sobie terytoria, więc uważaj na te dwa puste pola przy łąkach, na jednym są mutanty krówkowe, a na drugim żelkowe, ale teraz pewnie się pochowali bo się zimno zrobiło.
- A kto na którym?
- Żelkowe po prawej, krówkowe po lewej.
- Kurcze, a miałam ochotę na ciągutki.
- Dobra Owca, czas mi na leki, spoko nie mają substancji psychotropowych.
- Dobra, to ja spadam, zobaczymy się wieczorem pod pubem.
Kiedy wracała do domu jak zwykle przez las, spotkała dwa małe dziwne stworzonka. Wyglądali jak krasnale ogrodowe, czerwone kapelusiki, niski wzrost i skórzane kamizelki. Buty były jakby z wielkich skórzanych skarpet w kolorze brązowym, takim samym jak kamizelki.
- Jam Żwirek.
- Jam Muchomorek.
- Jam was rozgniotę jak mi nie zejdziecie z drogi.
- To ty jesteś Owca Porno? - spytał Żwirek
- No. Czyżby moja sława mnie prześcigała?
- To ty dostałaś zaproszenie na bankiet? - spytał Muchomorek
Owca rzuciła od niechcenia krótkie no i poirytowana czekała na ciąg dalszy, czyżby coś miało wyskoczyć spod jej nóg, a może coś spaść z nieba, miała się tym cieszyć, czy raczej obawiać.
- Te, Żwirek, bierzemy ją.
- Nie rozśmieszajcie mnie, wy macie mnie gdzieś zabrać, jak wam się to uda krasnale?
- A znasz przypowieść o goliacie?
- To coś z biblii jak mniemam.
- Dokładnie.
- Niestety do tej bajki jeszcze nie doszłam siedząc na kiblu.
Nim się spostrzegła dostała po łbie czymś twardym, nie wiedząc z której strony to nadleciało i czym to było, obudziła się po raz kolejny w niebie.
- Do cholery, co tu się wyprawia na Bogów?
- Tylko bez przekleństw dobra?
- A ty kto?
- Jam jest anioł, mam na imię Lolek Mietek.
- Anią tak? Ha ha, dupowaty brat Lolka Kmicica, teraz poznaje, się grzecznie pytam czego?
- A ja Tobie odpowiadam z dokładnie taką samą grzecznością, Żwirek i Muchomorek pracują dla piekła, ale ich na jedną misję wypożyczyliśmy, jesteś dla nas jak specjalna dostawa, dostałaś od piekła zaproszenie na bankiet, a to oznacza, że masz na swoim koncie zbyt dużo złych uczynków. Tak nie może być.
- Wolna wola no nie? Mogę robić co chce.
- Nie na mojej zmianie!
Anioł Lolek Mietek zaczął swój 3 godzinny wykład o dobru, o miłości do bliźnich, o sumieniu i o etyce i o bla bla bla sratatata i inne duperele, ona i tak nie słuchała, myślami była w swojej fantazji jaką było skakanie nago po chmurach i obgryzanie ich, w końcu to wata cukrowa, o mało brakowało, a na myśl o staniku i majtkach z waty ślinka jej nie pociekła, opanowała jednak powódź ślinotoku i obserwowała kręcącego się nieopodal anioła, wpadł jej w oko, długie czarne włosy, kolczyki w uszach, miał ich tam po kilka kółek, bródka, na dodatek przystojniak, no wprost marzenie. Tylko czemu to biedactwo się tutaj marnuje? Kiedy Lolek Mietek zakończył swój wykład, Owca podeszła do tego skrzydlatego ciacha i zapytała go co tutaj robi? W odpowiedzi usłyszała: Służę bogu biblijnemu, jestem aniołem, wypełniam jego polecenia. Owca wpadła na pewien ciekawy pomysł. Podrażnić anioła.
- Powiedz mi sługo Boży, jak masz na imię?
- Tomasz.
- Ach Tomasz, ładne imię, ja jestem Owca Porno, ten tam pindowa... ymm bardzo miły anioł właśnie mnie uświadamiał o pewnych rzeczach, o których wiem.
- Więc czemu to robił?
- Czyli moja zła sława nie dociera do was maluczkich aniołeczków?
- Jesteśmy wszyscy równi. - zirytował się, właśnie wpadł w jej sidła
- Więc czemu o mnie nie wiesz?
- No cóż widocznie są ważniejsze sprawy do zrobienia.
- Jakie? Podrapać boga pod pachą, czy rozczesać mu brodę, podobno ma długą.
- Cóż samego boga nie widziałem.
- A czy ktoś w tym niebie go widział?
- O tak, najbliżsi niego.
- Aha! A więc jednak!
- Jednak?
- Przyznałeś, że jesteś maluczki. Nie jesteś nawet na tyle wartościowym aniołem, aby oglądać boskie oblicze twojego pana o ile naprawdę istnieje, a to nie jest tylko jakiś porzucony cyrk na kółkach.
- Ale to nie tak...
- A jak?
- Moja wiara w niego...
- Czy wiesz, że jesteś cholernym ignorantem?
- Słucham?
- Wierzysz w kogo?
- Boga biblijnego.
- A w Słowiańskich?
- Przecież są ludzkim wymysłem ludzi ciemnej ery średniowiecza.
- A to ciekawe, bo Słowiańscy Bogowie istnieli przed tym twoim domokrążcą co jest swoim własnym ojcem i synem. Jednocześnie! Jak to wytłumaczysz?
- To jest byt boski, tego się nie da...
- A Słowiańscy Bogowie to nie boskie byty? Era jak to nazwałeś ciemnogrodu jaśniała w ogniu Perunowym, a ty przyjąłeś boga, który ma schizofrenię bo myśli, że jest swoim ojcem i chodził po wodzie, a woda to wino i słyszy głosy, które mówią mu, że ma powiesić się na krzyżu pod postacią Jezusa. A teraz skoro namieszałam ci w głowie, chodź idziesz ze mną.
- Dokąd?
- Chcę pójść na bankiet do piekła, ale nie mam z kim, więc musisz iść ze mną.
- Czemu ja?
- Fajny jesteś, tylko głupi, trzeba cię naprostować.
Tomasz jak sądziła naiwny był z natury, zgodził się jednak pójść z Owcą. Po wykładzie została wypuszczona do domu, gdzie się przygotowała do bankietu i czekała na Tomasza, ufali jej, że na bankiet jednak nie pójdzie, lubiła czasem robić komuś na złość. Ubrała się w czarną suknię z niebieskim gorsetem o głębokim dekolcie, która bardzo uwydatniała jej piersi, nałożyła czarne pantofle i upięła włosy. Niedługo po tym jak skończyła się malować zadzwonił dzwonek. Przysłano limuzynę, w której czekał już Tomasz, napili się wina mszalnego jakie znaleźli w barku czarnej limuzyny, a pół godziny po wypiciu całej butelki Tomasz powiedział kierowy by już nie krążył po mieście tylko jechał do piekła. Kierowca podwiózł ich pod las, zatrzymał się tuż obok drogi do dziury w piekle, a tam ku ich miłemu zaskoczeniu znajdowała się winda. Owca i anioł, para jakby niemożliwa, a tu proszę, jak w każdej lepszej i gorszej historii czy powieści okazuje się, że nie ma rzeczy niemożliwych. I tak oto wilk syty i Owca cała, Owca co miała partnera na bankiet, a diabeł i całe piekło, mogło ją gościć, kiedy tylko miało chęć, nie miało zbyt wielkiej, lecz jest osobą zasłużoną, gdyż pojawiając się na bankiecie umorzono jej karę. Przy windzie na dole stał lokaj i poprowadził, z nieukrywanym zdziwieniem anioła i jego partnerkę do sali bankietowej korytarzem na lewo, do końca. Owca po dłuższym czasie opuściła swojego partnera i podeszła do Lolka Kmicica, który stał przy barze popijając piwko.
- Wiesz co, dziś moralizował mnie twój brat.
- Mietek?
- Nie inaczej, trzy godziny wysłuchiwałam jego biadolenia, ale wiesz, jak tak teraz myślę, to chyba o czymś przez to wszystko zapomniałam.
- O czym?
- No nie wiem, skleroza nie boli. Ma za to skutki uboczne.
- To pewnie nic ważnego. Cześć Żwirek, cześć Muchomorek!
- Pewnie masz rację. - machnęła na to ręką - O, no proszę, moje kolejne ofiary, niech ja ich kiedy dorwę... Idę potańczyć z aniołem.
- Lecisz na niego?
- Fajny ciastek, zobaczymy jak wywija na parkiecie.
A wywijał całkiem nieźle, ten dance miał sens, jak na świętoszka miał całkiem grzeszne ruchy.

W międzyczasie pod pubem "Goły Wilk".
- Niech ja tylko dorwę tą Owce, przysięgam na Twiggy'ego, że ją zamorduję. Nogi z dupy powyrywam, słowo daję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz