niedziela, 18 stycznia 2015

Przyszedł czas oczyszczenia swych grzesznych myśli, a cenzorzy mażą mazakami.

Owieczka dostała ponownie zaproszenie na przyjęcie w piekle, taką powtórkę niedawnego bankietu bo jeden wieczór to było dla piekła zdecydowanie za mało, wybrała się tym razem sama, jeszcze by ktoś miał czelność pomyśleć, że ona i ten mierny aniołeczek są parą, po  zabawie wróciła dnia trzeciego do domu, w tym czasie widziano ją w Tokio, Meksyku, Australii i Kanadzie i pewnie gdzieś jeszcze na dokładkę, zabawiającą się z misiem polarnym w zoo, ganiającą za meteorytem i krzyczącą, że chce gwiazdkę z nieba, który wpadł w ziemską atmosferę i polującą na pigmeja z udźcem baranim w ręku, nie wiedzieć w jakim celu i skąd ten udziec się wziął w jej rękach. W domu zaparzyła sobie poranną kawkę, wróciła tak wcześnie rano, iż uznała, że nie ma sensu iść spać, przebrała się tylko w coś wygodniejszego niż wyjściowa suknia, czyli we wszystko inne co miała w szafie. W koszulce i krótkich spodniach wyszła do ogrodu po czym stwierdziła, że jest zimno, więc wróciła do domu i usiadła w fotelu, w salonie z filiżanką kawy, którą postawiła na okrągłym drewnianym stoliczku. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi zignorowała to, kolejny raz, a ona wciąż nie ruszyła tyłka z fotela, więc dzwonek zaczął dzwonić i dzwonić i dzwonić i dzwonić, zatem podeszła w końcu do drzwi, otworzyła, a tam Żwirek i Muchomorek w sąsiedzkiej wizycie, jak się okazało skubańcy mieszkają 5 domów od niej, Owieczka wzięła głęboki oddech, opanowała się i nagle zaczęła krzyczeć
- Czego kurwa, rano jest!
- Piekło nas przysyła. - odpowiedział na uprzejme pytanie Muchomorek.
- Czego tam znowu?
- Chcą byś dla nich ponownie pracowała. - w kolejności następny był Żwirek.
- Ale ja już mam zajęcie.
- Już nie. - z zadowoleniem odezwał się Muchomorek.
- Przecież pracuję w sklepie zielarskim.
- Pracowałaś, wylali cię trzy dni temu.
- Jakim cudem?
- Takim, że nie było cię przez te trzy dni w robocie, tu masz swoje usprawiedliwione zwolnienie z pracy. - Muchomorek wręczył jej kopertę, a w niej zawiadomienie o zwolnieniu. - To jak, przyjmujesz ofertę pracy?
- To zależy. Kogo mam wykończy?
- W tym sęk, nie masz nikogo wykańczać, tylko...
- Tylko co?
- Chcą cię zatrudnić do handlu. - odpowiedział niepewnie Żwirek.
- Co, znowu do handlu, a co ja jestem przekupka czy jak?
- Nie no, ale słuchaj, fajne rzeczy będziesz rozprowadzać...
Owca już nie wytrzymała, po ostatnim zwolnieniu jej przez piekło za zabicie podczas pracy przełożonego co okazało się jednak możliwe, ale nie dzięki osinowemu kołkowi wbitemu w gardło i tasakowi wbitemu w serce, tylko przez odcięcie mu penisa, odszedł z tego świata z żalu, dosłownie, a następnie przez posłanie innego diabła do diabła polewając go wodą święconą po raz dziesiąty co w końcu zniszczyło mu futro, lewy róg i wypaliło mu połowę lewego kopytka, Owca postanowiła, że jeśli jeszcze raz przyślą jej tutaj kogoś z ofertą pracy w handlu to zabije, rozstrzela i wybije resztę kurczaków na osiedlu. I tak też uczyniła. Wyciągnęła z szafy, która stoi w korytarzu kałach i granat, Muchomorek i Żwirek zaczęli uciekać w stronę furtki z krzykiem, był tak głośny, że dziwiła ją tak wielka skala rozdzierającego gardła krzyku przerażenia, ale tylko przez chwilę. Owca zaczęła strzelać, gdy tylko trafiła w Żwirka i go rozstrzelała to cisnęła granatem w Muchomorka, który rozleciał się na części pierwsze, pierwiastki i chyba rozbił się na atomy, ale kurczakom jednak dała spokój, choć na śniadanie zjadła kanapkę z masłem orzechowym, a kurczak do tego pasuje idealnie. W końcu po opanowaniu swojej wściekłości posprzątała po Żwirku i Muchomorku, a raczej po tym, co z nich zostało, bo zaczęły się złazić jak zawsze wiecznie nienażarte koty. Obaj niebawem odrodzili się w piekle, jako małe diabełki, które miały robić figle ludziom. Pan Jezuś wraz z aniołem Lolkiem Mietkiem i Michałem Janosikiem mieli dosyć patrzenia jak Owca morduje wszystkich na około bez zmrużenia okiem, więc postanowili działać. Tym czasem nasza bohaterka skoczyła do sąsiadki, ale tej aktualnie nie było, wyruszyła do Rudego stworzenia, ta jak się okazało na miejscu jeszcze chrapała gdzieś w pokoju, gdzieś w swoim łóżku, tylko cholera wie, gdzie jest to łóżko jak zawsze zasypane pod stertą wszystkiego co powinno, może być i za wszelką cenę nie powinno się znajdować w domu, nawet Twiggy się zapodział, bo na obrazie go nie było. Choć jak dostrzegła coś na kształt stopy wystawało z pod łóżka i serio, ale to okno chyba specjalnie jest ciągle otwarte. Wdrapała się do pokoju, znalazła Rude stworzenie i pogilgotała je po stopie, zaczęła mamrotać: Co jest kurwa, ja tu śpię na wszystkie chuju muju dzikie bizony i dzikie węże, żeby cię Owca Porno nakopała i Twiggy też, albo nie bo on ma takie ładne, zgrabne nóżki i takie ogolone.
 Ruda najwyraźniej jest w złym stanie psychicznym po rzuceniu prochów, wróciła do lasu poszukać tam czegoś lub kogoś ciekawego, szła leśną dróżką, tuż obok terenów Żelkowych Mutantów i Krówkowo - Ciągutkowych, nagle zagrzmiało, błysnęło i piorun walnął w drzewo.
- Na Pieruna, co się dzieje?
- Ja już Tobie powiem co się dzieje. - odpowiedział jej głos z góry, który należał do tego pindowatego lolka Mietka.
- Idziesz na rok do czyśćca!
Nim wydała z siebie jakikolwiek odgłos, jakikolwiek pisk, czy jakiekolwiek przekleństwo, zniknęła. Lady Vampire poszła do Owcy dnia następnego po tym wydarzeniu, o którym jeszcze nie wiedziała, ale miała się wkrótce dowiedzieć. Owcy naturalnie nie zastała, kiedy wracała do siebie zauważyła listonosza, był to anioł, średnio przystojny, w okularach i jakiś taki wychudzony, obok niego stał rower, to pewnie przyczyna smukłej sylwetki, musi dużo jeździć.
- Dzień dobry panienko. Anielska poczta z czyśćca.
- Do mnie z czyśćca?
- Adresat jest z tyłu koperty.
- Zaraz, to już nie macie listów w rulonikach?
- Mamy, ale te są zbyt poufne, dlatego też zostają zaklejone w kopercie. Bierze pani?
Wzięła list mając złe przeczucia, w końcu to czyściec, a Owcy nie było w domu, uruchamiając trybiki odpowiedzialne za skojarzenia to by miało jakiś sens, anioł pojechał w stronę Black Forest, czyli lasu, po którym przechadza się Owca, a obok którego mieszka Rude stworzenie, Lady Vampire otworzyła list, przeczytała w nim, że ma się zająć domem Owcy i jej ogródkiem, ponieważ ta jest w czyśćcu i zostanie tam na cały rok, oczywiście treść owego listu nie była tak krótka i prośba nie miała zwykłego sformułowania, Owca nie zwykła używać zwrotów grzecznościowych, jeśli już to nie chętnie i z przymusu, list został ocenzurowany, cenzor stracił przytomność po tym jak skończył zabazgrywać pierdyliardową ilość przekleństw, jak za komuny. Listonosz podjechał pod okno mieszkania Rudego stworzenia i przez to okno wrzucił list, którego kant trafił ją w głowę, dzięki temu przynajmniej wiedziała, że już dzień tak w ogóle i czas najwyższy wstawać, przeczytała na kopercie "Anielska Poczta". Zdziwiło ją to, ale ciekawość wzięła górę nad chęcią wyrzucenia papierka bez konieczności czytania jak reklamy z poczty elektronicznej, wyczytała, że Owca została przymknięta w czyśćcu na rok, drugi cenzor, który zastępował kolegę stracił wzrok na kilka godzin po zamazaniu na czarno prawie całego listu. Widział ciemność... albo pomazał sobie oczy mazakiem, jest również taka ewentualność bo był kompletną fajtłapą.
Wampirzyca nie dała za wygraną i poszła do domu Owcy, gdzie wisiały obrazy przedstawiające Bogów i Boginie Słowian, podeszła do jednego i prosiła o pomoc, gadała do obrazu Boga wojny i prawa, Łada, ku jej zaskoczeniu odpowiedział, zapytał czego żąda od niego i dlaczego, odpowiedziała mu, że powinien pomóc Owcy, bo została porwana do czyśćca przez jego wroga, który odsunął go od władzy, Łada powiedział, że władzy nigdy nie miał, to czy ktoś uważał go za Boga, czy władcę czegoś było tylko jego przywilejem danym mu od ludzi, którzy tak twierdzili, jednak Wampirzyca dalej prosiła by pomógł jej przyjaciółce, w końcu ona daje mu przywilej, daje mu władzę, aby zaprowadził ład i by innowiercy nie cierpieli z powodu jakiegoś rybaka i cieśli, czy w końcu kim on tam był, odrzekł tylko nim zamilknął, że za słaby to dla niego zawodnik do walki czy nawet kłótni, nie będzie podejmował się takiego błahego zadania, Jezuś jest za mały, a on do takiego poziomu się zniżać nie ma zamiaru. Straciła nadzieję, że wyciągnie Owce z tego przedsionka piekła i pralni mózgu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz